Rozważni i romantyczni
Tekst ukazał się w Tygodniku „Solidarność” nr 51/52 z dnia 16-23 grudnia 2011 r.
Bogusław Kopacz
Rozważni i romantyczni
„Solidarność” była ostatnim romantycznym zrywem Polaków w XX wieku. O jej atrakcyjności i sile decydowało przyjęcie i twórcza adaptacja polskiej myśli romantycznej. W grudniu 1981 r. profesor Maria Janion apelowała, aby ten wielki zryw emocjonalny przekształcić w nowy ruch intelektualny. Jej słynne wystąpienie na Kongresie Kultury Polskiej nie zdążyło odbić się szerokim echem wśród 10 milionowej „Solidarności”. Stan wojenny przerwał Kongres, a terror i blokada informacyjna miały całkowicie stłumić romantyczną rewolucję. Po prawie 30 latach, w filmie „Kongres niedokończony” profesor Janion stwierdziła, że ten wielki ruch intelektualny, o którym marzyła, jeszcze się nie narodził.
„Każdy… jest małym Dawidem, który walczy z Goliatem w imieniu wszystkich ludzi” jak twierdzi ojciec Wilfrid Stinissen OCD, jeden z największych współczesnych mistyków chrześcijańskich. „Solidarność” walczyła z Goliatem, władającym znaczną częścią Europy i Azji, posługując się kanonem polskiego romantyzmu. Celnie trafiła opancerzonego - zdawałoby się szczelnie - olbrzyma, uzbrojona jedynie w prawdę i dziedzictwo polskości. W „Sztuce wojny” Sun Tzu radził: „Aby zdobyć niepodważalną przewagę, uderzaj w luki wroga”.
Romantycy, a w ślad za nimi „Solidarność” odrzucili zdecydowanie wszelkie wizje redukcjonizmu, ograniczające człowieka. Romantyczny indywidualizm był pierwszym wyznacznikiem nowej epoki. Znakomicie wpasował się w polską naturę. Polacy jako niepokorne dusze radzą sobie w każdej opresji. Jako urodzeni indywidualiści, opierali się na najprzeróżniejsze sposoby przed zapędzeniem do socjalistycznego kołchozu. I dlatego ktoś powiedział ironicznie, że socjalizm pasuje do Polaka, jak siodło do krowy.
Inną cechą polskiego romantyzmu jest zdecydowany zwrot do ludu, z jego bogatą kulturą, niespożytą żywotnością, czerpaną z kontaktu z naturą, tradycyjną pobożnością, ale też z chłopskim realizmem i poczuciem zdrowego rozsądku. I z tego prawdziwego źródła demokracji obficie zaczerpnęła „Solidarność”, wbrew socjalistycznym urojeniom o „równości i braterstwie”, budowanym przez sztuczną unifikację.
Odbudowa narodowej dumy, którą podjęli romantycy po rozbiorowym upadku, pomogła uformować nowoczesny naród. „Solidarność” także odbudowywała narodową dumę, stłamszoną po latach obcej dominacji.
Polscy romantycy nie wstydzili się swojej wiary, nie tylko demonstrowali ją w życiu publicznym, ale także tworzyli zręby nowoczesnej katolickiej nauki społecznej. Wielu z nich „poszło w lud” ewangelizując i nauczając. „Solidarność”, czerpała z nauczania Kościoła, Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia. Widok tysięcy polskich robotników – „przodującej klasy społecznej” w socjalistycznym państwie, uczestniczących w polowych Eucharystiach i spowiadających się masowo, podczas strajków w sierpniu 1980 r., zdumiewał świat coraz bardziej obojętny na wartości duchowe.
Takie nawiązanie do formacji romantycznej, przyczyniło się do niezwykłej popularności i błyskawicznego rozwoju „Solidarności”. Przystępowało do niej nawet wielu partyjnych pragmatyków. Także tych, którzy dotychczas ukradkiem chrzcili dzieci, chyłkiem przystępowali do sakramentów, a nawet po cichu pomagali w budowie kościołów. Partia i struktury siłowe z zazdrością, a potem z coraz większym niepokojem notowały niesamowity pęd do mądrej samoorganizacji społecznej, zainicjowany sierpniowymi strajkami.
W sercu Europy
Także Sowieci, z coraz większą irytacją, reagowali na największe powstanie narodowe z 10 milionami uczestników, zainicjowane w samym centrum Układu Warszawskiego. Nie zamierzali zrezygnować z dominacji w dolinie Wisły – jednego z trzech najważniejszych strategicznych miejsc w Europie. Obawiali się, że polska„ gorączka romantyczna” rozleje się na obóz socjalistyczny.
Pamiętam z jesieni 1981 r. pełne zatroskania uwagi kilku polskich oficerów, sprzyjających sekretnie pokojowej rewolucji. Obawiali się, że przesłanie do narodów Europy środkowo-wschodniej, przyjęte na I Krajowym Zjeździe może stać się „gwoździem do trumny” „Solidarności”. Być może to wówczas Sowieci zadecydowali o stłumieniu polskiej rewolucji, która ze względów geopolitycznych przyjęła kształt Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”.
Pamiętam pełne troski twarze moich krewnych z wiosek północnego Podkarpacia. Na impuls zapalonych, młodych głów, rzucających śmiało: „przecież nas jest dziesięć milionów” odpowiadali z chłopskim realizmem, że władza ma wszelkie atrybuty przymusu, gotowe do skutecznego użycia.
Pamiętam mojego przyjaciela z „Solidarności” Elektrowni Stalowa Wola, który pełen niepokoju przybiegł z biuletynem górnośląskiej „Solidarności”. Czytaliśmy razem, że śląska „Solidarność” obawia się wprowadzenia stanu wojennego na najbardziej rodzinne święta Bożego Narodzenia, kiedy czujność jest osłabiona. Jednak władze zdecydowały się uderzyć dwa tygodnie wcześniej....
„Powstań Polsko, skrusz kajdany”
„Solidarność” odwoływała się do tradycji polskich powstań, od konfederacji barskiej, do Armii Krajowej. W Połańcu „Solidarność” Ziemi Sandomierskiej razem z „Solidarnością” rolniczą zorganizowała wielkie uroczystości w rocznicę uniwersału połanieckiego, ogłoszonego przez Tadeusza Kościuszkę. W sierpniu 1981 r. związkowcy z Regionu Mazowsze okleili mury Warszawy kopiami Biuletynu Informacyjnego Komendy Głównej AK, wzywającymi do powstania.
Od pokoleń trwa dyskusja o sensie polskich powstań i konspiracji. Trzeba doceniać męstwo, odwagę i poświęcenie walczących i konspirujących, szanować ofiarę i cierpienia ludności cywilnej, a jednocześnie realistycznie oceniać błędne decyzje i strategie dowódców i polityków.
W kolejnych romantycznych zrywach traciliśmy narodowe elity, poległe w walce, zamykane do więzień, wywożone na zsyłki, zmuszane do emigracji zewnętrznej i „wewnętrznej” – do milczenia i nieobecności w życiu kulturowym narodu. Każde niepowodzenie romantycznego zrywu zmienia bieg narodowych dziejów i sprawia, że trzeba od nowa rozpoczynać mozolną odbudowę ojczystego domu. Także wprowadzenie stanu wojennego brutalnie przerwało, a potem zniszczyło naturalny proces kształtowania nowych polskich elit.
Po 30 latach nadal niełatwo doceniać kulturowe, duchowe, a przede wszystkim geopolityczne efekty romantycznego zrywu „Solidarności”. Szerokie rzesze uczestników największego w dziejach powstania narodowego odczuwają dziś niedosyt i frustrację. Porzucanie przez część nowych elit idei samorządnej Rzeczypospolitej, przyjętej przez „Solidarność” w 1981 r., może rodzić rozgoryczenie, a nawet wewnętrzny sprzeciw. Romantycy uczą nas, aby nigdy nie lekceważyć i nie spychać w podświadomość uczuć. Uczucia same w sobie, nie są dobre ani złe. Rzecz w tym, co z nimi zrobimy. W naszych narodowych dziejach już nieraz długo tłumione uczucia oburzenia, wybuchały nagle ze zdwojoną siłą.
Znaczenie powstania „Solidarności” można jednak docenić, porównując jej efekty ze skutkami największego romantycznego zrywu z XIX wieku. Już za dwa lata będziemy obchodzić 150 rocznicę powstania styczniowego. Największe i najbardziej dramatyczne z polskich powstań w XIX wieku przyniosło ogromne spustoszenie narodowej substancji. Carska Rosja, po bezwzględnej pacyfikacji powstania, dławiła polskość, szczególnie na Kresach. Już w lutym 1863 r. Prusy sprzymierzyły się taktycznie z Rosją, tłumiącą powstanie. Skutecznie tłamsiły polskość na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku, po kolei rzuciły na kolana Danię, Austrię, Francję i sięgały po hegemonię w Europie. „Polacy są politykami w poezji i poetami w polityce” mawiał ironicznie Otto Bismarck, twórca pruskiej potęgi. Dopiero „wielka wojna narodów”, o której wieszczył Adam Mickiewicz, rozbiła potęgę trzech czarnych dwugłowych orłów i otworzyła drzwi do niepodległości Polski.
Polscy romantycy wierzyli w wewnętrzną siłę narodu, ukrytą głęboko w polskich duszach i sercach. W mickiewiczowskich „Dziadach” w zakończeniu sceny "Salonu warszawskiego" Piotr Wysocki stwierdza:
"Nasz naród jak lawa; Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa; Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."
Norwidowska „Ojczyzna dla człowieka”
„Solidarność” pragnęła zbudować norwidowską „Ojczyznę dla człowieka” i uformować „człowieka dla Ojczyzny”. Stan wojenny trwał nadal, a Jan Paweł II nawoływał, aby nie porzucać wielkich nadziei, marzeń i pragnień. Władze formalnie zniosły stan wojenny 22 lipca 1983 r. Miesiąc wcześniej, 21 czerwca 1983 r. w prastarym polskim Wrocławiu Ojciec Jan Paweł II docenił znaczenie i wartość rewolucji polskiej „Solidarności”:
„To łaknienie i pragnienie sprawiedliwości ujawniło się w sposób szczególny w ciągu ostatnich lat. Pragnę bardzo, jako Pasterz Kościoła, a zarazem jako syn mojego Narodu, potwierdzić to łaknienie i pragnienie, które płynie ze zdrowych pokładów ducha polskiego: z poczucia godności ludzkiej pracy, z miłości Ojczyzny oraz z solidarności, czyli z poczucia wspólnego dobra.
Chciałbym równocześnie zabezpieczyć to słuszne łaknienie i pragnienie sprawiedliwości szerokich rzesz moich rodaków od wszystkiego, co je zniekształca i osłabia.
Ale równocześnie też chciałbym uwolnić je i obronić przed wszystkimi krzywdzącymi zarzutami i pomówieniami, skądkolwiek by one płynęły.
Temu, co jest słusznym łaknieniem i pragnieniem sprawiedliwości w życiu naszego Narodu trzeba odpowiedzieć w taki sposób, aby cały Naród odzyskali wzajemne zaufanie. Nie można tego niszczyć i tłumić. Nie można tego zaniedbywać, bo jak mówił poeta: „Ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowiązek” obowiązujący „Ojczyznę dla człowieka” i „człowieka dla Ojczyzny”.
Wydawało się, że po „okrągłym stole” w 1989 r., można śmiało „odrzucić płaszcz Konrada” i bagaż romantyzmu. Prof. Janion ogłosiła nawet, że w nowym, demokratycznym społeczeństwie nastąpi nieuchronny zmierzch romantycznego kanonu. Jednak przez dwadzieścia lat stale rejestruje ona ciągłość romantycznych wzorców i oczekuje na twórcze odczytanie dziedzictwa romantyzmu.
W czasie, gdy rozpoczynały się obrady „okrągłego stołu” Stanisław Broniewski „Orsza” naczelnik Szarych Szeregów przestrzegał, aby w wirze gwałtownych przemian nie porzucać troski o wychowanie młodego pokolenia. Dziś postępująca degradacja polskiej oświaty i służby zdrowia sprawiają, że zaczynają chwiać się podstawy naszego narodowego bytu. Edukacja i ochrona zdrowia decydują bowiem o przetrwaniu i przyszłości każdego społeczeństwa.
Czy Polacy w drugiej dekadzie XXI wieku powinni nadal czerpać z pozytywnych wzorców romantyzmu i „Solidarności”? Tak, gdyż bez roztropnego spożytkowania dobrego kanonu polskiego romantyzmu i dziedzictwa „Solidarności” polski dom będzie ciągle ubogi nie tylko duchowo, ale i materialnie.
DZIEŁO SOLIDARNYCH
Andrzej Kaczmarek – przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Sandomierska NSZZ „Solidarność”:
– Polacy potrafią połączyć realizm z romantyzmem. Przykładem może być powstanie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na progu odzyskania niepodległości w 1918 r. Innymi: powstanie Centralnego Okręgu Przemysłowego w 1937 r., budowa Huty i Stalowej Woli. Moje rodzinne miasto nazywano perłą COP i opiewano w „Sztafecie” Wańkowicza właśnie jako udane połączenie realizmu i romantyzmu. Stalowa Wola, największa inwestycja COP ogniskowała elity techniczne z całej Rzeczypospolitej. KUL i COP wspierały tworzoną od podstaw niepodległość. Sprzyjały kształtowaniu nowoczesnych elit, integrowały naród, podzielony przez zaborców. Premier Eugeniusz Kwiatkowski zamierzał utworzyć nowe województwo na bazie COP, ze stolicą w Sandomierzu, aby w nowoczesny sposób odtworzyć prastary piastowski region. Do tego dziedzictwa nawiązała „Solidarność”, tworząc Region Ziemia Sandomierska.
Po wojnie Stalową Wolę redukowano do funkcji „miasta – maszyny”, skupiającego posłusznych producentów i konsumentów. Komuniści zatrzymali na 10 lat budowę świątyni Matki Bożej Królowej Polski. Dopiero krwawa ofiara robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. poskutkowała tu dokończeniem tej budowy. Kardynał Karol Wojtyła poświęcił w grudniu 1973 r. kościół, a wierni i proboszcz ksiądz Edward Frankowski dostrzegali skutki systemu, redukującego duchowy i kulturowy wymiar człowieka. Duszpasterz, przy wsparciu „Solidarności”, podjął w 1981 r. dzieło powołania Filii KUL w Stalowej Woli. Pomimo stanu wojennego, rozwiązania Komitetu Budowy Filii KUL i wielu represji, w kościele rozkwitało wiele inicjatyw oświatowych i kulturowych. Dzięki nim możliwy był największy w Polsce strajk „Solidarności” w Hucie Stalowa Wola w sierpniu 1988 r., wspierany przez Kapelana Solidarności. Robotnicy nie ugięli się przed pokazem siły i groźbą pacyfikacji. Czuli się wolni, wychodząc z Huty po 11 dniach strajku, bez żadnych gwarancji pracowniczych. Oparli się też wielkiej prowokacji wymierzonej w duszpasterza i „Solidarność” Stalowej Woli, zmontowanej na polecenie szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Razem z ks. Frankowskim nielegalna „Solidarność” już w listopadzie 1988 r. przystąpiła do ponownego organizowania Filii KUL. Biskup Solidarności Edward Frankowski i ludzie „Solidarność” zabiegali o pełną formację człowieka i dobre wychowanie młodzieży. O tym wszystkim opowiada najnowsza książka Joanny i Bogusława Kopaczów „DZIEŁO SOLIDARNYCH”.
KUL w Lublinie był jedyną uczelnią katolicką w całym bloku komunistycznym, od Łaby do Władywostoku. Filia KUL w Stalowej Woli jako jedyna powstała w schyłkowym okresie PRL. Dziś KUL w Stalowej Woli doczekał się wielu tysięcy wykształconych absolwentów –.
Kyrie eleison.
Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami.
Błogosławiony Jerzy, Męczenniku, módl się za nami.
Odważny wyznawco Chrystusa, módl się za nami.
Wierny Świadku Ewangelii, módl się za nami.
Zapatrzony w krzyż Zbawiciela, módl się za nami.
Czcicielu Maryi Niepokalanej, módl się za nami.
Oddany od dzieciństwa Bogu, módl się za nami.
Wychowany w pobożnej rodzinie, módl się za nami.
Gorliwy w służbie ołtarza módl, się za nami.
Pragnący naśladować Świętych, módl się za nami.
Wierny głosowi powołania, módl się za nami.
Apostole godności człowieka, módl się za nami.
Obrońco nienarodzonych, módl się za nami.
Miłosierny dla cierpiących, módl się za nami.
Wrażliwy na los pokrzywdzonych, módl się za nami.
Dobry pasterzu ludzi pracy, módl się za nami.
Uczący zło dobrem zwyciężać, módl się za nami.
Wzywający do męstwa i solidarności, módl się za nami.
Broniący wartości ewangelicznych, módl się za nami.
Przestrzegający przed chęcią odwetu, módl się za nami.
Wzywający do trwania w nadziei, módl się za nami.
Niesprawiedliwie oskarżany, módl się za nami.
Okrutnie umęczony, módl się za nami.
Kapłanie wierny aż do końca, módl się za nami.
Męczenniku prawdy i wolności, módl się za nami.
Orędowniku spraw Kościoła i narodu, módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P: Głosiłem Twoją sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu.
W: I nie powściągałem ust moich, o czym Ty wiesz, Panie.
Módlmy się:
Wszechmogący, wieczny Boże, Ty w swojej Opatrzności uczyniłeś błogosławionego Jerzego prezbitera niezłomnym świadkiem Ewangelii miłości, wejrzyj na jego męczeńską śmierć w obronie wiary oraz godności człowieka i za jego przyczyną spraw, byśmy żyli w prawdziwej wolności i zło dobrem zwyciężali.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.